Początkiem września 2014, jak pewnie wielu z was już zdążyło
przeczytać, wybrałem się samotnie na Filipiny, konkretnie w kierunku dwóch, z
ponad 7 tysięcy, wysepek – Cebu oraz Bohol. Powiem szczerze, że niewiele
jeszcze widziałem o tym terenie. Uświadamiam sobie też często ile jeszcze
ciekawych miejsc jest do odwiedzenia, a jak mało czasu przeznaczam na to, żeby
wszystkie te, rodzące się w mojej głowie plany realizować. Pięć spędzonych dni
na Filipińskich rajskich wyspach utwierdziły mnie w przekonaniu, że warto
poświęcić temu miejscu odrobinę więcej czasu – jego atrakcyjność, przychylność
ludzi, którą wtedy zaobserwowałem sprawiła, że byłem przekonany, że muszę tam
wrócić. Nie sądziłem tylko, że zdarzy to się tak szybko. Kiedy w grudniu tego
samego roku rozmawiałem z moim przyjacielem i planowaliśmy wspólne akcje
(biznes, biznes), pojawiło się nagle stwierdzenie: